ROZDZIAŁ 88: Drwiące życie…

Aga i n.n. –

Wielkie dzięki za to, że wciąż jesteście!!!

Zapraszam na kolejną część!!!

——————————————————————————

Doszedł do schodów i zatrzymał się, zanim zdążył postawić nogę na stopniu. Uniósł głowę i popatrzył w niebo. Granatowo-czarna toń, a na niej miliony migoczących gwiazd. Pięknie – pomyślał. Potem podniósł nadgarstek i zerknął na zegarek. Druga w nocy. Przewrócił oczami i westchnął, po czym ominął budynek i wszedł między drzewa. Po kilku sekundach znalazł się nad stawem. Usiadł na trawie po turecku, zamknął oczy i przez moment wdychał rześkie, nocne powietrze, uśmiechając się do księżyca.

– Patricku Kelly, wygląda na to, że i do Ciebie nareszcie uśmiechnęło się szczęście – powiedział do siebie, z zadowoleniem na twarzy. Nabrał w płuca powietrza i wydmuchał go, nadymając policzki. Czuł się tak lekki, że prawie unosił się w górę.

Położył się na trawie, założył ręce pod głowę i popadł w głęboką zadumę. Wyobrażał sobie swoją przyszłość. On i Ola. Razem. Przepełnieni radością i miłością. Krzyk dzieci za oknem, szczekanie psa. Gwar, śmiech, ludzie, rodzina, przyjaciele i… spokój… jego własny  wewnętrzny spokój i harmonia. Ponownie rozciągnął usta w uśmiechu. Właśnie tego chciał. O tym marzył od bardzo dawna i tego szukał w życiu. Teraz nareszcie czuł, że osiągnie to, czego pragnął.

Nagle jego umysł ogarnęły zupełnie inne myśli. W głowie zrodziło się pytanie: Dlaczego musiał tyle czekać? Czemu to, co z taką łatwością zdobywali inni, jemu przyszło z taką trudnością.

Tyle lat tęsknoty i samotności. Tyle czasu uciekał od życia, które z niego zadrwiło. Chował się przed nim w różnych miejscach. I po co? – zadawał sobie pytanie. Po to, by po kilku ciężkich latach znaleźć się na tej samej drodze, z tymi samymi ludźmi, w miejscu, w którym poprzednio przerwano jego wędrówkę, by ciągnąć Ją dalej, jak niedoczytaną książkę. Westchnął ciężko i usiadł.

Po co to było? Dlaczego los skazał go na taką przerwę? Jakaś próba? Kara? Za co? Dlaczego nie mógł, jak inni, zwyczajnie iść przed siebie? Dlaczego musiał stanąć i  zrobić przerwę…  Stracić tyle lat…

Cieszył się z tego co miał teraz, ale wciąż tkwił w nim żal do losu o to, że zabrał mu dziesięć długich lat. Teraz musiał się spieszyć, by zdążyć zrealizować wszystkie swoje marzenia.

…………….

– Paddy, pojechał?

Ola przestraszona nagłym pytaniem, zadrżała i wpadła na stojący w kącie ganku, wieszak.

– Musisz mnie tak straszyć? – rzuciła ze złością, masując obolałą głowę.

Dziewczyna zachichotała cicho.

– Nie chciałam. Myślałam, że mnie widzisz – odparła i zaraz po tym dodała żartobliwie – Ciekawe gdzie były Twoje myśli? A może powinnam była spytać z kim, co? – zapytała.

Ola spojrzała na siostrę, postukała palcem w skroń i weszła do salonu.

– Masz ochotę na jakieś winko? – zapytała Marta, idąc tuż za nią.

– W środku nocy?

– A co za różnica – wzruszyła ramionami dziewczyna.

– Nie idziemy jeszcze spać?

– Nie przyjechałam tu spać – burknęła Marta. Chciałam pobyć z Tobą siostrzyczko – podeszła i zarzuciła dziewczynie ramię na szyję – Tym bardziej, że ostatnio zapominasz nawet zadzwonić, więc nie jestem na bieżąco – dodała z wyrzutem i odwróciła się w stronę barku – To co? Białe czy czerwone?

– Ola zastanowiła się przez moment i odpowiedziała:

– Chyba nie mam ochoty na żadne, ale Ty nalej sobie, jeśli chcesz – powiedziała – Ostatnio coś mi alkohol nie służy. Wolę wodę z cytryną.

Marta obrzuciła siostrę podejrzliwym spojrzeniem.

– W ciąży jesteś?

Blondynka spojrzała na nią, jak na wariatkę.

– Też wymyśliłaś! – powiedziała lekko oburzona.

– No co? Tak tylko sobie pomyślałam – tłumaczyła się dziewczyna – Mnie alkohol szkodził tylko jak byłam w ciąży – dodała.

– Wypluj te słowa – rzuciła blondynka.

Marta zaśmiała się głośno, otwierając butelkę.

-Nie chciałabyś malutkiego Paddusia? – zapytała.

– Nie – odparła od razu Ola, po czym dodała – Na pewno nie teraz. Może kiedyś…

Gdy z pełnymi naczyniami usiadły na kanapie, Marta ponowiła swoje pierwsze pytanie:

– Paddy wyszedł?

– Pojechał do domu – odparła Ola.

– Nadal nie mieszka z Wami?

– Nie. Na razie daliśmy Nati czas na oswojenie się z nowym otoczeniem i szkołą, potem spróbujemy z nią jeszcze raz porozmawiać – wyjaśniła blondynka.

– A jak tam nowa szkoła? Podoba jej się?

– Bałam się tego jak diabli, ale poszło w miarę gładko. Okazało się, że chodzi do klasy z dziewczynką, która leżała z nią w szpitalu w Zakopanem.

– Żartujesz? – krzyknęła Marta – Popatrz, jaki ten świat jest mały – dodała i pokręciła głową.

Ola uśmiechnęła się do siostry.

– Tak i okazało się jeszcze, że Maja mieszka kilka domów dalej.

– Super, że tak wyszło – stwierdziła Marta – Przyznam, że trochę się o Was martwiłam.

–  Niepotrzebnie – stwierdziła – Ale przyznam Ci się, że Ja też zwlekałam do ostatniej chwili z powiedzeniem Jej o przeprowadzce. Myślałam, że będzie urządzała sceny i płacze, a Ona  zadomowiła się tu całkiem szybko. Na miejscu ma koleżankę i zaprzyjaźniła się też z dziećmi Angelo.

– To brat Paddyego?

Ola pokiwała głową.

– To dobrze, masz szczęście – powiedziała Marta  – Zmieniłaś całkowicie jej świat, a dziecku zwykle to nie służy.

– Dobra, dobra Pani pedagog, niech się już Pani nie wymądrza – powiedziała Ola z krzywym uśmiechem

– Ja się wcale nie wymądrzam, tylko mówię, jak jest – wyjaśniła dziewczyna – Wszystkie podręczniki do psychologii o tym mówią.

Ola przewróciła oczami.

– Przestań, bo zapomnę, że jesteśmy dorosłe i dam Ci po uszach – ostrzegła Marta, zauważając miny Oli i rzuciła w nią poduszką.

– Bo marudzisz. Nie każde dziecko jest takie samo – odparła dziewczyna – Natalka sobie wspaniale radzi. Nigdy nie miała problemów w kontaktach z rówieśnikami.

– Nie o to chodzi –  powiedziała Marta – Mówię o tym, że dla niej wszystko się zmieniło. Całe jej dotychczasowe życie wywróciłaś jej do góry nogami – wyjaśniła – Zobacz zmiana miejsca i szkoły, to raz – zaczęła wyliczać – Paddy, to dwa.

– A co ma do tego Paddy? – zapytała Ola.

– Dużo – odparła siostra i wytłumaczyła – Do tej pory byłaś tylko dla niej, teraz musi się Tobą dzielić z nim.

Ola pomyślała chwilę.

– No może masz rację – przyznała – Początkowo było trochę zgrzytów, ale teraz zaprzyjaźnili się i dogadują się całkiem dobrze – wyjaśniła – A trzy? – zapytała zaciekawiona tym, co Marta jeszcze wymyśliła

– Trzy, to jej ojciec.

– Cicho! – warknęła Ola, spoglądając szybko na schody.

Marta wytrzeszczyła oczy.

– Jeszcze Jej nie powiedziałaś?

– Blondynka pokręciła tylko głową.

Dziewczyna wzniosła oczy do sufitu. Po chwili jednak ponownie spojrzała na siostrę

– A On wie?

– John?

– Nie! Święty Walenty! – burknęła, wywracając oczami – No pewnie, że John.

– Nie – odpowiedziała dziewczyna i utkwiła wzrok w drewnianej podłodze, spodziewając się reprymendy.

– Olka!!!

– No co?! – krzyknęła – Nie miałam kiedy! Z resztą nie ma go tu! Mieszka w Hiszpanii.

Marta przegrała wargę, po czym zapytała z ironią.

– I nie ma tam telefonów? To dżungla bez wody i prądu?

– Miałam mu powiedzieć przez telefon? – rzuciła i udała rozmowę telefoniczną – Cześć John, słuchaj zapomniałam Ci powiedzieć że od prawie jedenastu lat masz córkę. Cieszysz się? – gdy zakończyła postukała się palcem w głowę – Puknij się Marta!

Dziewczyna uniosła kąciki ust w drwiącym uśmiechu, upiła trochę wina i zapytała:

– Mogłaś zadzwonić i poprosić, by przyjechał – powiedziała że stoickim spokojem, wpatrując się w swój kieliszek – I uprzedzę Twój kolejny kontrargument – dodała – Numer mogłaś wziąć od jego rodzeństwa – dopiero teraz spojrzała wymownie na siostrę – To się źle skończy, Olka – ostrzegła.

– Proszę Cię, nie kracz – jęknęła blondynka.

– Ja tylko ostrzegam. Takich rzeczy nie powinnaś ukrywać.

– Dobra, Zmieńmy temat, co? – zaproponowała Ola, lekko poirytowana niewygodną rozmową.

Marta pokręciła głową.

– Nie wierzę – stwierdziła i prychnęła z niezadowoleniem – Jaka Ty jesteś wygodnicka – młodsza siostra wykrzywiła twarz. Nie miała zamiaru odpuścić.

Blondynka wybiła milczące spojrzenie w swoją rozmówczynię, a Ta ciągnęła dalej.

–  Olka, nie wyciągasz wniosków ze swoich błędów.  Najłatwiej jest zamieść wszystkie problemy pod dywan! Myślisz, że jak nie będziesz o nich rozmawiać, to znikną?!

Blondynka nie wytrzymała naporu siostry.

– Nie! – krzyknęła – Wiem, że nie znikną! Głupia nie jestem! – dodała że łzami bezsilności w oczach – Wiem, że muszę to wyjaśnić – dodała po chwili, już nieco spokojniej.

– To czemu zwlekasz?! – warknęła Marta.

Dziewczyna nie odpowiedziała tylko ukryła twarz w dłoniach.

– Olka, nie rozumiem! – mówiła dalej kobieta – Spotykasz się z jego rodziną, Nati się z nimi spotyka, planujesz ułożyć sobie życie z jego bratem… – wyliczyła szybko – To jest nienormalne! Oni Ci tego nie darują, zobaczysz!

– Wiem – przerwała jej zniecierpliwiona – Wszystko, to wiem… Z resztą niektórzy już wiedzą i też nie dają mi spokoju.

– To o co chodzi?

Ola podniosła głowę i spojrzała przed siebie.

– O Paddyego – powiedziała ze znużeniem w głosie.

Marta zmarszczyła nos.

– To znaczy?

Blondynka popatrzyła na siostrę.

– Paddy nie chce, żebym ujawniła prawdę – powiedziała ponuro.

– A co On ma do tego? – zdziwiła się Marta.

Ola poprawiła się na kanapie, podciągnęła nogi i usiadła po turecku, przodem do Marty.

– Widzisz, On wciąż jest zazdrosny o Johna.

– Nadal? – Marta uniosła brwi ze zdziwienia.

Blondynka pokiwała głową.

– Wbił sobie do głowy, że Nati na nowo połączy mnie z jej ojcem – powiedziała ze smutkiem.

– Zwariował?! – zapytała druga, podnosząc głos – Przecież, żeby z kimś być, trzeba go kochać! – krzyknęła i od razu skuliła się widząc, że siostra przyłożyła palec do ust i wbiła w nią zmarszczony wzrok.

–  Mnie nie musisz tego tłumaczyć – odparła Ola – Powiedz to Jemu, może Ciebie posłucha.

Marta nic nie odpowiedziała, tylko uciekła gdzieś myślami.

– Odpuściłam na razie – mówiła dalej dziewczyna, nie zwracając uwagi na zamyśloną towarzyszkę – Jest nam teraz tak dobrze… Nie chcę tego popsuć.  Paddy jest cudowny.

Ola? – odezwała się Marta – A może…  On ma powody, żeby czuć zazdrość? – zapytała, wpatrując się podejrzliwie.

Blondynka odrzuciła siostrę spojrzeniem, pełnym oburzenia.

– Co Ty wygadujesz?

– Ja tylko ślę domysły – odparła Marta, wystawiając dłonie przed siebie w obronnym geście.

Ola pokręciła głową.

– Nie dałam mu żadnych powodów. Z resztą odkąd tu wróciłam, z Johnem widziałam się dosłownie przez chwilę i to na samym początku – wyjaśniła – To chyba jeszcze jakieś pozostałości z dawnych lat.

– No to nie wiem… ale nie możesz ciągnąć tego w nieskończoność – stwierdziła młodsza kobieta, podnosząc się z kanapy.

Ola przyglądała się przez moment, jak dolewa sobie wina i wraca na miejsce.

– Wiem Marta, ale boję się tego, jak cholera – powiedziała, gdy dziewczyna z powrotem usiadła koło niej – Paddy, znowu będzie szalał – westchnęła – Boję się, że nasz związek tego nie przetrwa.

– Oj tam, poszaleje i mu przejdzie, przez dziesięć lat Cię kochał i marzył o Tobie i teraz miałby to zepsuć? – zapytała –  A Ty musisz powiedzieć Johnowi – dodała, wystawiając wskazujący palec w stronę siostry

Ola uniosła brew w górę.

– Niestety, z Patrickiem, to nie takie proste – stwierdziła poważnie.

– Przestań! – podniosła głos dziewczyna – Uznałabym go wtedy za kompletnego głupka – stwierdziła, kręcąc głową.

– Wiem, co mówię, Marta – powiedziała i popatrzyła smutno na młodszą siostrę.

…………….

Paddy wszedł do pokoju i dopiero, gdy zamknął za sobą drzwi przypomniało mu się, że obiecał coś Oli. Zacisnął powieki i zaklął cicho. Nie miał najmniejszej ochoty na wizytę u Jima, ale po chwili otworzył z powrotem drzwi i wyszedł na balkon.

Pukał już trzeci raz, ale Jimmy nie otwierał, więc nacisnął klamkę, licząc, że go nie ma. Byłby rozgrzeszony przed swoją ukochaną, a nie musiałby oglądać brata. Wszedł do środka. Mrok nie pozwalał mu niczego dojrzeć.

– Jimmy jesteś tu? – zawołał cicho.

Odpowiedziała mu tylko cisza, więc zadowolony cofnął się z zamiarem opuszczenia pokoju. Gdy był już prawie za drzwiami, usłyszał dziwne pokasływanie. Zatrzymał się i ze zmarszczonymi brwiami, zaczął nasłuchiwać. Po niedługiej chwili odgłos się powtórzył. To nie był normalny kaszel. Miał wrażenie, że ktoś się dusi. Nie wiele myśląc wpadł z powrotem do pomieszczenia. Potykając się o coś dotarł do włącznika światła. Gdy pokój się rozjaśnił, zaczął rozglądać się dookoła siebie.

– Rety, jaki bałagan – jęknął odkopując na bok butelki, leżące mu na drodze. Wciąż słyszał dziwne odgłosy i był coraz bardziej przerażony.

– Jim?! – krzyknął.

Odgłosy były coraz częstsze. Dotarł do pustego łóżka i ponownie zaczął rozglądać się po pokoju. Nagle zbladł ratowanie, gdy jego wzrok zatrzymał się na leżącym na podłodze, za łóżkiem, mężczyźnie.

– Jimmy! – krzyknął i ruszył w jego stronę. Nieprzytomny mężczyzna leżał twarzą w kałuży jakiejś dziwnej mazi. Paddy szarpnął go z całej siły za ramię i odwrócił na bok.

Mężczyzna mocno wciągnął powietrze w płuca i wypuścił z kolejnym atakiem kaszlu. Paddy czuł, że serce wali mu jak młot. Szybko zaszedł od tyłu, złapał go pod pachy i podciągnął w górę.  Słyszał świszczący oddech brata, przerywany, raz po raz, nagłym kaszlem. Oparł bezwładne ciało brata o bok łóżka, i ukucnął przed nim, nasłuchując odgłosu zaczerpywanego oddechu.

– Jim, ty kretynie! – warknął, gdy do jego uszu dotarł pożądany odgłos – Udusiłbyś się własnymi wymiocinami – dodał ostro, ale na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Dopiero teraz poczuł smród panujący w pokoju i wzdrygnął się z odrazą. Wszędzie walały się butelki i brudne ubrania.

– Ale Cię wzięło, chłopie – mruknął do siebie i spojrzał na nieprzytomnego brata, siedzącego na podłodze, ze zwieszoną głową i poczuł współczucie. Pamiętał jeszcze, jak sam wyglądał podobnie i co wtedy czuł. Wszechogarniająca bezradność wbijała mu się wtedy w system mózgowy. Serce wypełnione tęsknotą, tak wielką, że rozrywała ten mięsień od środka. I ból…

Westchnął ciężko i poklepał mężczyznę po ramieniu.

– Ty mnie wtedy zostawiłeś na pastwę losu, ale Ja nie dam ci zginąć, Jimmy – powiedział, po czym podniósł się z łóżka i nachylił na bratem, próbując podnieść go z podłogi – Pomóż mi trochę – jęknął, szarpiąc się z nieruchomym ciałem – Jezu, jaki jesteś ciężki – wydyszał, podnosząc go w górę. W tym momencie Jim jakby oprzytomniał lekko i zaczął się wyrywać.

– Zaczekaj do cholery! – warknął Paddy, walcząc z całych sił. W końcu Jimmy wysunął mu się z rąk i opadł z powrotem na drewnianą powierzchnię.

– Tak, to do usranej śmierci, możemy się ciągać! – krzyknął z złością, dysząc ze zmęczenia.

Jim, zabełkotał coś niezrozumiale, po cym podniósł się na łokciach i ponownie zwymiotował.

Paddy zacisnął powieki i zaklął siarczyście. Chwilę później wyjął z kieszeni telefon i usiadł na łóżku.

– Angelo, przyjdź do mnie – powiedział i przez moment słuchał przewracając oczami – A co mnie obchodzi, że Ty śpisz! – wrzasnął – Musimy ratować Jima! – ponownie słuchał wywodzenia młodszego Kelly i rzucił – A myślisz, że Ja mam ochotę mocować się z frajerem, ale On prawie udusił się tym, co wydalił?! Ruszaj dupę i przyłaź, bo sam nie dam rady! – dołożył, po czym rzucił telefon na pościel i pobiegł, by ponownie wyciągnąć twarz brata ze śmierdzącej mazi.

Po kilku minutach usłyszał kroki na schodach i zgrzyt naciskaj klamki.

– Czyś Ty oszalał!?! Czy Ja jestem Waszą niańką?! – Angelo z krzykiem wpadł do pokoju, po czym na moment zamarł, wybałuszył oczy, nadął policzki i  wybiegł z powrotem na balkon.

– Ja pierdole! – usłyszał Paddy zza drzwi – Jaki smród!

Chłopak okroczył leżącego Jima i stanął w drzwiach. Patrzył przez chwilę na młodszego brata, który trzymając się za brzuch, zawisł na barierce, krztusząc się od powstrzymywanego  odruchu wymiotnego.

– Jaki delikatny brzuszek, ojej – zajęczał Paddy, udając litość.

– Odpierdol się! – warknął Angelo.

– To nie udawaj nadwrażliwego, tylko zbieraj swoje przerośnięte cztery litery i mi pomóż. Musimy go docucić.

Angelo z wielkimi oczami, wciąż pełnymi łez od powstrzymywanych torsji, odwrócił się i z odrazą spojrzał w głąb pokoju.

– Chcesz mnie zabić?! – po czym wyciągnął przed siebie wskazujący palec i skierował go w wejście – Ja tam nie wejdę!

Paddy najpierw zerknął na leżącego Jima, potem odwrócił głowę i spojrzał na najmłodszego Kelly.

– Myślisz, że mi jest przyjemnie szarpać się z nim i wąchać to wszystko? Właź i mi pomóż, bo inaczej On się tu udusi.

– A niech się dusi! – stwierdził blondyn – Mam to w dupie!

Paddy zmarszczył gniewnie brwi.

– Przestań bredzić! Właź, albo dzwonię po Patricię i Denisa! Będą tu w piętnaście minut!

– Tylko nie to! – wystraszył się mężczyzna – Ona się tu zalamentuje na amen, a my z nią! – dodał.

Paddy uśmiechnął się krzywo.

– No to zapraszam na salony, madame – powiedział drwiąco, wykonując zapraszający  gest ręką.
===============================

13 myśli na temat “ROZDZIAŁ 88: Drwiące życie…

  1. Witaj,

    Oj Jimmy Jimmy, co z tobą począć? Bez odwyku na pewno się nie obędzie.
    Angelo mnie rozbawił, już go sobie wyobraziłam. Ale śmiechem żartem mógłby się trochę zmartwić bratem 😉

    Ponownie wątek z Mają… coś kombinujesz chyba…
    Jacie, ale ogólnie to lipa z tą Natalką 😀 Jak się wszyscy nie pozabijają, to będzie cud. No niby cuda się zdarzają hehe.

    Dzięki!
    Pozdrawiam
    -n.n.

    Polubienie

    1. Angelo chyba ma już dość swoich braci nieudaczników. Sądzę, że nawet nie myślał co mówi. Rozumiem go, bo mam tak samo. Nie posprzątam po nikim.
      Jimmy trafił chyba na samo dno, a może jeszcze nie… Taki był pewny siebie i drwiący, a teraz sam cierpi z miłości. Męczę go tak, bo jest mi to potrzebne. On musi coś zrozumieć.
      Natalia, to ciężki temat dla wszystkich zainteresowanych. Ola wie, czego się boi.
      Dziękuję za komentarz.

      Polubienie

  2. Marta mądra babka. Młodsza, a wie, co mówi. Rozmowa ich bardzo fajna i pouczająca, ale ciekawe czy Ola z tego skorzysta. Paddy uratował Jima, współczuję mu bardzo. Rety. Aż mi się zrobiło niedobrze. Biedny Angelo, doskonale go rozumiem.

    Polubienie

    1. Czasami mam wrażenie, że wszyscy są mądrzejsi od Oli i Paddyego, ale czyż nie prawdą jest, że jak stoi się z boku, to więcej się widzi i trzeźwiej myśli?
      Jak opisywałam scenkę z Jimem i jego „problemami żołądkowymi” to też było mi nie dobrze, ale zapewniam, że jest to potrzebne do scalenia braci, bo już za długo toczą wojnę. Stworzyłam Jimowi taką trudną Emmę nie bez powodu, potem ucieczka Jej też była kolejnym punktem w planie, a teraz czas na to, by ten uparty bałwan coś zrozumiał hehe.

      Polubienie

  3. Ja z góry przepraszam za komentarz,ale najbardziej zapamiętam odruch wymiotny Angelo…..tulałam się ze śmiechu! ha ha ha
    A co się tyczy dziewczyn? Od początku twojego opowiadania Marta przewyższała Olkę mądrościa i dośwaidczeniem życiowym choć młodsza!

    Polubienie

    1. Haha Angelo w tej części stworzyłam na swój obraz i podobieństwo (oczywiście nie fizyczne) Ja reaguję tak samo, więc trudności w opisywania nie miałam.
      Olę wszyscy przewyższają mądrością hehe. Wszyscy jej doradzają i wiedzą lepiej, ale nikt nie wie, co czuję i myśli Ona sama. Nikt z doradzających nigdy nie był na jej miejscu. Ja sama nie wyobrażam sobie takiej sytuacji totalna piąta ina… Miłość do jednego brata, dziecko z drugim, przeszłość i wspomnienia z jednym, przyszłość z drugim, teraz Wyżna prawdę jednemu, a straci drugiego, jeśli nie wyzna prawdy, zadowoli drugiego ale wobec pierwszego będzie czuła wyrzuty sumienia, a we wszystko zaplątane dziecko, które myśli, że ojciec umarł. Powiedz, jak rozwiązać te supły, żeby nie trzeba było przecinać nożem. Chyba najlepiej zwiać gdzie pieprz rośnie, ale wtedy byłaby nieszczęśliwym tchórzem.
      Oj Agula, jak ty i Twoje komentarze zmuszają mnie do wnikliwego zagłębienia się w dusze moich bohaterów. Kocham to… Bardzo kocham.
      Dzięki

      Polubienie

  4. Jimmy Jimmy Jimmy ech weź sie chłopie w garsc, prawie nie odeszłeś i gdyby nie Paddy…
    Angelo biedactwo ale mu współczuje, niestety działa zapach na to, aby człowiek miał odruch wymiotny, czasem i mnie się zdarzy bym taki miała, a czasem nie…
    Ola Ty zacznij myslec, bo na razie tylko myślisz o swojej wygodzie, a trzeba pomyslec o innych, a dziecko trzeba przygotować…
    Marta mądra jest…

    Polubienie

    1. Jimmy cierpi i w tym momencie chyba nie zależy mu na niczym.
      Ja sam nie mogę po nikim posprzątać, mam tak samo jak Angelo, więc nie dziwię się.
      Marta rzeczywiście mądra babka, a Ola wciąż zagubiona owieczka.
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz