ROZDZIAŁ 90: Kobiece sprawki…

Witam!

Wiem, że ten tydzień był trochę szalony, ale jeśli czytacie moją historię, zostawcie chociażby buźkę w komentarzu, będę wtedy wiedziała, że nie piszę tylko dla siebie.

Zapraszam na kolejną część!

====================================

Paddy wszedł do kuchni, jako pierwszy z całej trójki i zaraz za drzwiami zatrzymał się, jakby ktoś postawił przed nim ścianę. Przy kuchence stała matka Oli i wbijała w niego pełen lodu wzrok. Poczuł dreszcz na plecach i gdyby nie Ola, która wepchnęła go w głąb pomieszczenia, zapewne zrobiłby w tył zwrot. Zdołał wydusić z siebie tylko niezbyt wyraźne „dzień dobry”.

– Witaj mamo! – powiedziała Ola, nawet nie zmuszając się nawet, by spojrzeć w jej kierunku – Macie ochotę na kawę? – zapytała swoich towarzyszy.

– Ja bardzo chętnie – odparł Pan Malik, zajmując miejsce przy stole. Uśmiechnął się do swoich wnuków, kończących jeść śniadanie, a potem spojrzał w stronę Paddyego – Ty nie siadasz?

Chłopak drgnął.

– Chyba nie – powiedział niepewnie, wciąż czując na sobie wzrok starszej kobiety – Przyjechałem tylko na moment, muszę zaraz wracać – dodał.

Ola odwróciła głowę i spojrzała na niego.

– A co Ty masz takiego pilnego do roboty? – zapytała zdziwiona, zauważając kątem oka, że Natalka cicho tłumaczy dziadkowi rozmowę.

– Mam pomóc w czymś Angelo – odparł, wymyślając na poczekaniu powód. Prawda była taka, że nie miał zaplanowanego żadnego zajęcia i przyjechał, żeby spędzić z nimi dzień. Zmienił zdanie, gdy zobaczył niechęć na twarzy matki Oli. Postanowił nie przeszkadzać i nie psuć jej i tak przymusowej wizyty, swoją osobą.

Ola zmarszczyła brwi, ale nic już nie powiedziała. Postanowiła nie drążyć tematu. Zajęła się przygotowywaniem napoju.

– Ale obiad zjesz z nami? – wtrąciła się Marta, mijając go, po czym już po polsku rzuciła do Oli – Ja też chcę kawę – a następnie spojrzała na matkę – Dzięki, że zajęłaś się dzieciakami.

– Przecież to moje wnuki – odparła kobieta i ku uldze Paddyego zdjęła wreszcie z niego swoje lodowate spojrzenie – To moje wnuki, więc kto ma się nimi zająć, jak nie babcia – dodała, całując czubek głowy Natalki, po czym z powrotem zajęła się smażeniem naleśników.

Paddy odetchnął z ulgą i uśmiechnął się do Marty.

– Na obiad przyjadę – powiedział – Teraz niestety, muszę uciekać – dodał i spojrzał na Olę, licząc że odprowadzi go do drzwi. Chciał pobyć z nią, choć chwilę na osobności.

– Paddy, mogę z Tobą jechać? – rzuciła Natalka, wstając od stołu.

– Nati, przecież mamy gości – upomniała ją Ola, zerkając krzywo.

Dziewczynka odwróciła się do matki.

– Ciocia, wujek  i chłopaki jadą zwiedzać Kolonię – oznajmiła.

– Ty nie chcesz jechać z nami? – zapytał Miłosz po polsku.

Kuzynka zerknęła na chłopaka, potem na resztę siedzących i odparła z wahaniem w tym samym języku:

– Ja już większość widziałam, a obiecałam Gabrielowi, że odwiedzę jego i dziewczyny w weekend.

– Natalko, tak nie można… – zasugerowała Ola.

– Niech jedzie – wtrącił się dziadek dziewczynki – Skoro się umówiła, no i oczywiście jeśli Paddy – zerknął na stojącego mężczyznę – Chce Ją zabrać.

Chłopak uniósł brwi dając do zrozumienia, że nie wie o czym mowa.

– Mogę z Tobą jechać? – powtórzyła po niemiecku Natalia.

– Oczywiście, że możesz – odparł, po czym spojrzał na Olę –  Jeśli mama się zgadza.

Kobieta przewróciła oczami, uśmiechnęła się do mężczyzny i kiwnęła  potwierdzająco głową.

 

Mniej więcej godzinę później Ola została w kuchni sama.

Zaraz po Paddym i Natalce z domu zniknęli też Marta ze swoją rodzinką i ojciec, który postanowił pozwiedzać razem z nimi. W mieszkaniu została tylko Ona i matka, która zaszyła się w swoim tymczasowym pokoju. Dziewczyna ogarnęła stół po śniadaniu, włączyła radio i zajęła się przygotowaniem obiadu. Dla tak licznego towarzystwa, zrobienie obiadu było, trochę jak zorganizowanie przyjęcia – uświadomiła sobie, wyciągając z lodówki podwójną porcję mięsa i warzyw.

W pewnym momencie uśmiechnęła się do siebie – To prawie tak, jak kiedyś u Kellych – pomyślała.

W jej głowie natychmiast stanęły obrazy z dawnych czasów. Maite, Patricia, Kathy, Barby i Ona mieszające w wielkich garnkach i krojące wielkie ilości warzyw. W uszach zadźwięczał jej gwar i szum, rozprawiających o wszystkim i niczym, dziewczyn. Kathy i Maite zawsze były głównymi szefowymi, a cała reszta pomagała im mniej lub bardziej. Czasami zasiadł z nimi na moment któryś z chłopaków. Od razu dostawał wtedy nóż i coś do krojenia lub obierania. Uciekał jednak już po paru minutach, gdy zrobiły awanturę o źle obraną marchewkę lub ziemniaka z oczkiem większym, niż on sam. Patricia też raczej udawała, że coś robi niż naprawdę robiła. Gdyby nie to, że chciała wysłuchać wszystkich ploteczek, zapewne uciekłaby, jak cała męska część ich rodziny. Maite krzyczała na całe gardło, kłócąc się ze wszystkimi o wszystko, tak z zasady. Zawsze wtedy Kathy przybierała pozę rozjemcy i próbowała poskromić awanturniczą naturę młodszej siostry. Często mawiała, że Maite, to nawet sama z sobą potrafi się pokłócić.

– Pomóc Ci? – usłyszała nagle gdzieś za plecami i zadrżała wyrwana ze wspomnień. Odwróciła się i spojrzała na matkę. Najchętniej odpowiedziałaby że nie, ale co cztery ręce, to nie dwie. Poza tym jej rodzicielka pierwszy raz odezwała się do niej, tak sama z siebie, więc nie wypadało Oli odmówić.

– Na pewno się nie obrażę – odparła – Dawno nie przygotowywałam jedzenia dla tak licznej grupy i nie bardzo wiem za co się złapać, żeby wyrobić się na czas – odparła z lekką niepewnością w głosie.

Starsza Pani podeszła bliżej.

– Masz tu jakieś fartuszki? – zapytała.

Dziewczyna bez słowa schyliła się i wyjęła z szuflady potrzebną rzecz.

– Co planujesz podać? – zapytała kobieta.

………………………

– Tatusiu, kiedy znowu pójdziemy na lody? – zapytała Aimée. Wracali ze spaceru, połączonego z wybłaganym deserem.

Jimmy udał, że się zastanawia, więc dziewczynka zastąpiła mu drogę.

– Może jutro? – zaproponowała i wpatrując się w ojca z błagalną minką.

Mężczyzna pochylił się i postawił na chodniku młodszą córkę, łapiąc Ją od razu za rączkę, żeby nie wybiegła na drogę. Wciąż pamiętał wypadek.

– Daj rękę Aimée – poprosił, wyciągając wolną dłoń w stronę starszego dziecka. Gdy mała posłusznie spełniła prośbę odparł – Jutro nie mogę, ale na pewno niedługo, obiecuję.

– A dlaczego nie jutro? – jęknęła płaczliwie dziewczynka.

Jimmy wzniósł oczy do nieba. Nie miał siły i ochoty na tłumaczenia. Drażnił go szczebiot Aimée i płacz Máire. Bolała go głowa i jedyne na co teraz miał chęć, to zimne piwo… Dużo piwa…  Zerknął na zegarek i zaklął w duchu, że jeszcze tyle czasu zostało do przyjazdu Paddyego. Bardzo kochał swoje córeczki, ale teraz, gdy jego głowę zaprzątały inne myśli i problemy, One zeszły na dalszy plan.

Spojrzał na dziewczynkę i westchnął cicho. Dziecko z zadartą główką, cierpliwie czekało na odpowiedź tatusia.

– Aimée, przyjadę za dwa lub trzy dni i pójdziemy na te lody, dobrze? – odpowiedział czule, poskramiając swoje zniecierpliwienie – A teraz chodźmy do domu, bo mama czeka na Was z obiadem.

– O! Już jesteście? – rzuciła Maike, otwierając im drzwi – Strasznie szybki ten spacer – dodała z ironią.

Jimmy obrzucił Ją tylko pogardliwym spojrzeniem i wszedł do środka.

– Zjesz z nami? – zapytała kobieta, zmieniając nagle ton.

– Nie – odparł krótko mężczyzna.

– Przecież i tak musisz czekać na Paddyego – stwierdziła, wchodząc do kuchni – A gdzie masz swoje auto? – krzyknęła.

– Nie chciało zapalić – odparł Jim, drapiąc się w skroń. Zatrzymał się w progu kuchni.

Maike prychnęła, zamieszkała sos w garnku i odwróciła się przodem do mężczyzny.

– Zepsuł się? – powtórzyła pytająco. Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie.

– O co Ci chodzi?

– Jimmy, za dobrze Cię znam, żeby uwierzyć w zepsute auto – wyjaśniła – Wyglądasz tak, jakbyś nie trzeźwiał co najmniej przez tydzień.

– Jestem po prostu zmęczony – odparł, nie patrząc na nią.

– Kochanie, takie brednie możesz wciskać swoim fankom, choć i One zapewne by nie uwierzyły. Niektóre znają Cię równie dobrze – odparła z ironicznym uśmiechem na ustach, po czym ponownie odwróciła się i zamieszała sos.

Znudzony Jim przewrócił oczami, a nieświadoma kobieta ciągnęła dalej:

– Czytam z Ciebie, jak z otwartej księgi – dodała, gdy ponownie spojrzała na niego.  Otworzyła jedną z szafek i wyjęła z niej cztery talerze oraz tyle samo serwetek i sztućców.

Jim pozostawił jej słowa bez komentarza.

Kobieta także nie ciągnęła dalej tematu.

– Obiad gotowy – oznajmiła – Możesz zawołać dziewczynki?

Mężczyzna posłusznie cofnął się do korytarza. Po kilku minutach cała trójka stanęła z powrotem w kuchni.

– Siadajcie – powiedziała kobieta, stawiając półmisek na stole.

Dziewczynki szybko zajęły miejsca.

– A Ty? – rzuciła do Jima.

– Mówiłem, że nie jestem głodny – odparł – Poczekam w salonie.

Kobieta spojrzała na niego z politowaniem i zapytała bez owijania w bawełnę:

– Kiedy ostatnio coś jadłeś?

Jim nie wiedział co ma odpowiedzieć. Zaskoczyła go Jej bezpośredniość.

Maike nie czekała na odpowiedź tylko wysunęła jedno z krzeseł i rzuciła:

– Siadaj, proszę. Nie otruję Cię.

Po skończonym posiłku, dziewczynki pobiegły oglądać swoją ulubioną bajkę, a Jim poczęstowany kawą i ciastem siedział nadal za stołem. Po zjedzeniu ciepłego posiłku, poczuł się dużo lepiej.

– Masz jakieś kłopoty, prawda? – zapytała Maike, siadając naprzeciwko niego.

– Skąd takie przypuszczenia? – zapytał, mieszając łyżeczką w filiżance. Nawet na chwilę nie podniósł głowy.

– Znam Cię – odparła – Zawsze piłeś, gdy miałeś kłopoty.

– Mówiłem już, że to zmęczenie? – zniecierpliwiony zmrużył brwi.

– Tak – prychnęła i dodała z sarkazmem – Chyba materiału od ilości procentów – wyprostowała się na krześle i wbiła wzrok w mężczyznę – Jim, nie udawaj. Śmierdzisz wódą na kilometr.

Mężczyzna odrzucił Ją szybkim spojrzeniem, po czym ponownie opuścił głowę. Nie zamierzał się tłumaczyć.

Maike odczekała chwilę, a gdy nie uzyskała żadnej odpowiedzi, zmieniła nagle front.

– Nie chcesz, to nie mów, ale pamiętaj, że Ja nie jestem Twoim wrogiem – powiedziała, przykrywając swoją dłonią jego rękę – I jeśli mogę Ci w czymś pomóc…

Jim szybko zabrał dłoń ze stołu i wyprostował się, opierając plecy o krzesło.

– Pomóc? – zapytał – Ty chcesz mi pomóc? – powtórzył przybierając ironiczny wyraz twarzy.

– Tak.

Pokręcił głową, słysząc potwierdzenie.

– Maike, czy Ty słyszysz, co mówisz? – pochylił się do przodu i dorzucił zimno – Przecież całkiem niedawno wyrzuciłaś mnie z domu, a teraz udajesz dobrą przyjaciółkę – zaśmiał się szyderczo – Dobre…

– Bo mnie zdradziłeś – odparła nerwowo i również zaplątała ręce na piersiach – Ale chyba możemy normalnie z sobą rozmawiać.

– Normalnie? – zapytał i wybałuszył oczy – Tak, możemy, na przykład o dziewczynkach, ale nie będę Ci się spowiadał ze swojego prywatnego życia – powiedział.

– Dlaczego nie?

– Bo rozwiedliśmy się, a poza tym wykrzykiwałaś, że mnie nienawidzisz i próbowałaś odebrać mi dzieci – wyliczył – A teraz chcesz udawać zatroskaną koleżankę? – podniósł głos, po czym parsknął szyderczym śmiechem – I liczysz, że nagle zapomnę o wszystkim i zacznę Ci się zwierzać?

Maike spuściła wzrok i przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się nad czymś intensywnie. Po chwili podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę.

– Skrzywdziłeś mnie i chciałam się w ten sposób zemścić – powiedziała – Chciałam, żebyś cierpiał tak, jak Ja – dodała, wstając od stołu. Podeszła do okna i oparła się o parapet – Wiem, że nie powinnam była wykorzystywać do tego dziewczynek, ale One są Twoim najczulszym punktem. Żałuję tego, ale nie cofnę już czasu – dodała.

– Nie pomyślałaś, że Twoja zemsta dotknie także dziewczynki? – wbił w nią pełen urazy wzrok

– Zrozumiałam to dopiero w szpitalu, po wypadku Aimée – odparła smutno.

Jim zaśmiał się ironicznie.

– Zrozumiałaś , ale przed tym wykrzyczałaś mi w twarz, że wypadek Aimée, to moja wina – powiedział zimno i także wstał od stołu. Stanął tyłem do kobiety i zaczął modlić się w duchu, by Paddy przyjechał, jak najszybciej i zabrał go stąd. Miał dość tej rozmowy i tego dnia.

Maike odwróciła się i podeszła do niego. Niepewnie położyła dłoń na jego przedramieniu i powiedziała:

– Zrozum, wtedy byłam zrozpaczona.

Odwrócił się w mgnieniu oka, strącając jej rękę.

– A Ja nie byłem? – zapytał wbijając w nią pełne urazy, spojrzenie.

Kobieta spuściła głowę i westchnęła cicho, po czym ponownie spojrzała mężczyźnie w oczy. Chciała spróbować jeszcze raz licząc, że go przekona.

– Jimmy, oboje popełniliśmy błędy, ale przecież możemy je sobie nawzajem wybaczyć, prawda?

Mężczyzna milczał więc, po chwili odezwała się ponownie.

– Jim, Ja… – zawahała się na moment, ale zebrała w sobie całą odwagę i dokończyła –  Wciąż Cię kocham.

Najpierw uniósł brwi, a potem powoli przeniósł wzrok na kobietę i popatrzył na nią ze zdziwieniem, ale Ona nawet nie zauważyła Jego miny. Z przejęciem mówiła dalej:

– Widzę, jaki jesteś nieszczęśliwy, ze mną też nie jest najlepiej… Tak sobie więc pomyślałam, że może…

– Przestań Maike! – wybuchł w końcu, nie pozwalając Jej dokończyć – To, co było między nami, już nie wróci, rozumiesz? Nas już nie ma – dodał – Rozwiedliśmy się i nie chcę do tego wracać, rozumiesz?

Kobieta odwróciła się od niego z szybkością błyskawicy. Zacisnęła mocno powieki, by zatrzymać łzy cisnące jej się do oczu. Kolejny raz Ją odtrącił. Otworzyła się przed nim, powiedziała, że go kocha, a On miał gdzieś Jej uczucia. Policzki zaczęły palić Ją ze wstydu. Czuła złość i upokorzenie z powodu odrzucenia.

– To Ona, prawda? – zapytała, przełykając łzy.

– Co za Ona?

– To przez nią pijesz – stwierdziła oschle.

Jimmy zamarł. Nie chciał rozmawiać o Emmie. Nie z Maike… Nie teraz…

Kobieta, nie zważając na milczenie mężczyzny snuła dalsze domysły.

– Nie chcesz mnie, bo zadurzyłeś się w niej.

– Wybacz, ale to nie jest Twoja sprawa – odparł i dodał – Lepiej już pójdę.

Zrobił kilka kroków, gdy usłyszał:

– Zostawiła Cię, prawda?

– Słucham? – odwrócił się z powrotem.

Odwróciła się i spojrzała lodowatym wzrokiem na niego.

– Pijesz, bo Cię nie chciała – powtórzyła, unosząc kąciki ust w triumfalnym uśmiechu, zauważając zmianę wyrazu twarzy, swojego byłego męża. Z satysfakcją ciągnęła dalej – A może Cię zdradziła?

Twarz mężczyzny napięła się do granic możliwości. Mięśnie żuchwy zaczęły mu niebezpiecznie drgać. Z każdym jej słowem mocniej zaciskał pięści.

Maike przeszła obok niego z drwiącym wyrazem twarzy i stanęła przed nim.

– Dlaczego nic nie mówisz? – zapytała, po czym machnęła pogardliwie ręką i dodała – Z resztą nie musisz odpowiadać. Widziałam na własne oczy, jak obściskiwała się z jakimś facetem  – spojrzała na niego z zadowoleniem. Czuła dziką radość, widząc jego pobladłą twarz – Prawie na niego właziła, a On wpychał Jej łapy pod spódnicę – dodała obserwując, jak łapczywie zaczyna łapać powietrze. Jego cierpienie sprawiało jej wielką radość.

Jim czuł, że zaczyna się dusić. Musiał stąd wyjść, jak najszybciej. Bez słowa ruszył do wyjścia, ale w progu zatrzymał się na moment i spojrzał na byłą żonę.

– Gdzie Ją widziałaś?

– Jak to gdzie? – mruknęła – Tutaj, w Kolonii, a gdzie miałabym Ją widzieć?

Jimmy nie odpowiedział. Wybiegł z domu, jak błyskawica.

Maike uśmiechnęła się triumfalnie i powiedziała do siebie:

– Nawet się nie pożegnał, biedaczek – wyjrzała przez okno i zaśmiała się głośno – Jeszcze mnie popamiętasz, James. Będziesz żałował, że wybrałeś tę dziwkę.

……………….

Jim wypadł z domu byłej żony, jak burza. Ruszył przed siebie, nie myśląc wcale dokąd idzie. “Widziałam Ją tu w Kolonii!”, ”wkładał jej łapy pod spódnicę!”, “zdradziła Cię, Jimmy!”, “… Z jakimś facetem…“ Coraz nowsze zdania słyszał w swojej głowie.  Mdliło go od natłoku myśli. Co rusz kręcił głową. Brakowało mu tchu.

W końcu dotarł do niewielkiego parku i opadł na pierwszą z brzegu drewnianą ławkę. Zwiesił głowę, zamknął oczy i łapczywie łapał powietrze.

– Dobrze się Pan czuje? – usłyszał zaniepokojony głos i poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu.

Podniósł głowę i zobaczył przed sobą jakąś kobietę w średnim wieku. Wpatrywała się w niego z niepokojem.

– Może zadzwonić po karetkę? – zapytała.

Jimmy Pokręcił głową.

– Nie trzeba – wydyszał cicho – Wszystko w porządku. Podniósł się z ławki i odszedł czym prędzej, zostawiając za sobą zdziwioną kobietę. Uszedł kilkadziesiąt metrów i usiadł na kolejnej ławce. Starał się pozbierać swoje myśli do kupy. W jego głowie zaczęły kłębić się pytania, na które nie znał odpowiedzi: Czy Emma faktycznie jest gdzieś tutaj? Czy Maike mówiła prawdę? Już kiedyś raz nakręcił się z powodu jej słów i okazało się, że niepotrzebnie. Jak jest teraz? Czy Olka o tym wie? Dlaczego nic mu nie powiedziała?

Nagle poderwał się z miejsca i złapał za głowę, wyzywając swoją własną naiwność.

– Jesteś idiotą, Jim! – krzyknął, czym wywołał spore zainteresowanie, przechodzących obok niego ludzi.

– To nawet widać i słychać – rzucił z uśmiechem na ustach, jakiś nieznajomy mężczyzna, ale zmiażdżony rozwścieczonym spojrzeniem Jimmyego skulił się i przyspieszył kroku.

Po tym zdarzeniu Jim opamiętał się troszkę i usiadł z powrotem na ławkę. Przymrużył powieki i zaczął intensywnie nad czymś myśleć.

– Nie daruję Ci tego! – mruknął pod nosem i wyjął z kieszeni telefon – Angelo? – rzucił ostro do aparatu – Gdzie teraz mieszka Olka?

…………………

Ola, po raz kolejny zerknęła ukradkiem na matkę. Od kilkunastu minut znajdowały się w jednym pomieszczeniu i nie zamieniły nawet jednego porządnego zdania. Pracowały w zupełnym milczeniu. Początkowo nawet cieszyła Ją ta cisza, ale im dłużej trwała, tym bardziej zaczynała Jej doskwierać.

Wstała z krzesełka, przerywając obieranie ziemniaków, sprawdziła temperaturę pieczeni w piekarniku, po czym ponownie spojrzała na rodzicielkę i nie wytrzymała…

– Mamo – powiedziała. Zauważyła, że kobieta drgnęła lekko, lecz nawet nie podniosła głowy. Zachowywała się tak, jakby nie słyszała wołania – Masz zamiar nie rozmawiać ze mną do końca życia.

Dopiero teraz kobieta podniosła głowę i spojrzała w kierunku Oli.

– Nie rozumiem – odparła, mrużąc brwi.

– Nie udawaj – rzuciła Ola – Widzę, że wciąż jesteś na mnie zła.

– Tak Ci się tylko wydaje – odparła sucho Pani Malik, nie patrząc na córkę.

– Nic mi się nie wydaje, mamo – stwierdziła Ola lekko podniesionym tonem.

Starsza Pani wstała z krzesła, podeszła do zlewu i opłukała ręce. Zaraz potem, nadal bez słowa zaczęła myć marchew i resztę warzyw, potrzebnych do obiadu.

Ola wpatrywała się w nią, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Jednak po dłuższej chwili westchnęła z  bezsilności i wróciła do przerwanej pracy.

Dopiero po kilkunastu kolejnych minutach, matka raczyła się odezwać:

– No dobrze – powiedziała trochę jakby do siebie,  przerywając na moment szatkowanie kapusty – Jeśli chcesz, to porozmawiajmy szczerze.

– Chcę – przytaknęła Ola.

– Masz rację, milczałam specjalnie – wyjawiła starsza Pani – Nie chciałam wywoływać awantury. W końcu jesteśmy Twoimi gośćmi.

Dziewczyna przerwała pracę i podniosła głowę.

– Posłuchaj, Ja niestety nie jestem taka, jak ojciec i nie potrafię tak szybko zapomnieć – mówiła dalej -Przez tyle lat karmiłaś nas kłamstwem – westchnęła teatralne, nie przerywając krojenia warzyw – Nie potrafię też zrozumieć dlaczego ponownie związałaś się z Tą rodziną – dodała z niesmakiem.

Ola prychnęła nieznacznie z niezadowolenia, ale spokojnie wyjaśniła:

– Związałam się z nimi, bo kocham Paddyego, a Oni są jego rodziną.

Matka spojrzała krzywo na córkę.

– A co On takiego w sobie ma, że go tak kochasz? – zapytała, przewracając oczami – Owszem przystojny jest, choć jak dla mnie trochę za niski, ale to chyba wszystko, co mogę o nim dobrego powiedzieć – stwierdziła wzruszając ramionami – Uroda kiedyś minie i co wtedy? – zapytała – Pomyśl trochę, moje dziecko – zaczęła pouczająco – Mężczyzna powinien być oparciem dla rodziny. Takim fundamentem, który da Ci poczucie bezpieczeństwa.

Ola odwróciła głowę i potajemnie przewróciła oczami. Już po kilku chwilach żałowała, że zaczęła tę rozmowę.

Matka nie zwracała uwagi na córkę.

– Powiedz mi, co ten Twój Paddy może Ci zaoferować? – dalej wygłaszała pouczający monolog – Gdyby chociaż miał jakiś konkretny zawód i dobrą pracę, a tu… artysta – jęknęła – Czyli leń i darmozjad, liczący na ludzką darowiznę.

Policzki dziewczyny spurpurowiały ze złości, a oczy zrobiły się większe od filiżankowych spodków.

– Może On i nie jest złym mężczyzną, ale na Boga istnieją lepsi, zapewniam Cię – zakończyła kobieta i omiotła spojrzeniem miejsce, w którym znajdowała się Ola.

– Ale Ja kocham właśnie jego – sprzeciwiła się dziewczyna.

Pani Malik wzniosła oczy do nieba.

– Miłość Cię nie wykarmi i nie kupi Ci nowych ubrań – burknęła.

– Jeśli będzie trzeba sama na to wszystko zarobię – stwierdziła nerwowo Ola.

Matką zerwała się z krzesła i stanęła przed córką.

– I jego też chcesz utrzymywać? – zapytała wwiercając w nią karcące spojrzenie – A  może jeszcze tę jego całą bandę…

– Mamo!!! – Ola nie wytrzymała.

Starsza Pani nastroszyła się, jak paw.

– Co “mamo”? – powtórzyła oburzona – Nie rozumiesz, że Ja się o Ciebie martwię?! – krzyknęła zdenerwowana, po czym jakby opamiętała się trochę, nabrała powietrza i wolno wypuściła je z płuc – Olu, nie chcę się kłócić – powiedziała – Przyrzekłam Twojemu ojcu, że zachowam spokój.

Ola zmarszczyła nos. Już wiedziała dlaczego jej rodzicielka dotąd milczała.

– Ja też  nie chcę, ale nie mogę słuchać tego, co mówisz – powiedziała – To jakieś brednie!

– Teraz twierdzisz, że bredzę, ale jak ta banda dzikusów znowu Cię skrzywdzić, to wspomnisz moje słowa! – uniosła się ponownie kobieta.

Ola zacisnęła powieki, przeklinając w duchu swoje durne pomysły. Teraz wolałaby, żeby matka ponownie zamilkła, ale wiedziała, że na tym etapie trudno będzie Ją powstrzymać.

– Oni mnie nigdy nie skrzywdzili – przypomniała Jej najspokojniej, jak tylko potrafiła – I nie są bandą dzikusów, to normalni cywilizowani ludzie. Poznasz ich…

– Ja wcale nie chcę ich poznawać – przerwała jej kobieta – Wybacz kochanie, ale takie jest moje zdanie.

Ola pokręciła  głową z bezsilności, po czym spojrzała z wyrzutem na rodzicielkę.

– Dlaczego wciąż dzielisz ludzi na lepszych i gorszych – powiedziała – Całe życie wpierałaś nam takie zasady, ale na całe szczęście ani Ja, ani Marta nie kierujemy się nimi.

Pani Malik westchnęła, po czym przymrużyła oczy i powiedziała:

– Obydwie z Martą macie do mnie żal, że zbyt rygorystycznie Was wychowywałam.

Ola spojrzała ze zdziwieniem na matkę.

– Ojciec też mi to ostatnio, wykrzyczał w twarz – mówiła dalej kobieta –  Ja jednak nie mam sobie nic do zarzucenia – dodała.

Dziewczyna zacisnęła powieki i ponownie pokręciła nieznacznie głową. Cała mama – pomyślała – Zawsze idealna i bezbłędna.

– Starałam się wychować Was na porządnych ludzi i dopóki robiłyście tak, jak Ja chciałam, nie działa się Wam krzywda – stwierdziła – Miałyście normalny dom i normalnych przyjaciół z porządnych domów. Zupełnie inaczej niż teraz.

– A teraz nie mamy? – Ola czuła, że rośnie jej ciśnienie. Nie mogła słuchać wywodów starszej damy.

Pani Malik lekko uniosła głowę, ale tak by nie spojrzeć córce w oczy.

– Dziecko, nie unoś się – rzekła, wyczuwając zdenerwowanie dziewczyny – Uważam, że nigdy nie potrafiłyście wybrać odpowiednich przyjaciół, nie mówiąc już o mężczyznach Waszego życia i to się potwierdza.

Ola nie wytrzymała i podeszła do matki.

– Powiedz mi, co Ci się nie podoba w Paddym i Arku? – zapytała ostro.

– Oj tam, zaraz nie podoba – jęknęła matka – Ale podobać się też nie ma co – dodała – Arek, jest dobry dla Martusi oraz chłopców i to jego jedyna zaleta. Jednak do jej życia nic nie wniósł. Niczego jej nie dał, bo co też miał dać, jak był bez grosza. Wszystko mają dzięki naszej ciężkiej pracy – stwierdziła spokojnie – Mojej i ojca.

Ola czuła wypływającą czerwień na policzkach. Wszystko się w niej gotowało.

– A oni na to nie zarobili, tak?! – podniosła głos – Tylko Wy pracowaliście?! – zapytała, nachylając się nad matką – Mamo, jak możesz! Przecież Marta i Arek, wciąż pomagają Wam prowadzić pensjonat. Czasami siedzą w nim po kilkanaście godzin dziennie, a Ty śmiesz twierdzić, że dorobili się dzięki Wam?! – już teraz wręcz krzyczała – Arek kocha Martę, jak nikogo innego na świecie, życie by za nią oddał, a Ty mówisz, że nie jest dobry?! – dziewczyna gotowała się że złości.

Pani Malik spojrzała złowrogo na córkę.

– Zmień ton, kochana – upomniała Ją.

Ola zacisnęła zęby, żeby nie wykrzyczeć, co sądzi o własnej matce. W duchu zaczęła się modlić o jakiś cud, który uratowałby Ją od dalszej rozmowy i co za tym idzie, kolejnej awantury.

– Myślę, że Martusia zasługuje na kogoś lepszego i to wszystko – odparła matka – Z resztą Ty też – dodała nie zwracając uwagi na złość córki.

– Olka!!! – usłyszały nagle. Obie kobiety spojrzały z lekkim przerażeniem na siebie, nasłuchując odgłosów z holu – Olka, gdzie jesteś?! Wyłaź natychmiast, albo sam Cię znajdę!!! – zabrzmiał ponownie głos – Musisz mi coś wyjaśnić!!!

Ola przymknęła oczy z bezsilności, rozpoznając głos wrzeszczącej osoby. Nie o taki cud się modliła…

– Kto to? – zapytała przestraszona matka.

– Jimmy, brat Paddyego.

14 myśli na temat “ROZDZIAŁ 90: Kobiece sprawki…

  1. Jak juz kiedyś wspominałam lubie jak opisujesz jakieś wspomnienia Oli czy Pada. Niby taki mały fragment a cieszy 😉 Mogłabyś coś więcej napisać o ich relacjach z przeszłości.
    Matka Oli jest niereformowalna. Jak się sama nie przekona do Pada to nikt jej nie przekona.
    Meike wyskoczyła z tym wyznaniem jak filip z konopii. Nie wiem na co ona liczyła. Jeśli się chce coś odbudować to robi się to krok po kroku, potrzeba na to czasu, a nie takie hop siup. Powiedziała dwa słowa i liczyła ze wszystko będzie jak dawniej. Naiwna.

    Polubienie

    1. Wiem, że lubisz przeszłość, pamiętam Twoje komentarze. Ja również lubię opisywać to, co było. Chyba muszę coś wymyślić. Może jakieś sny… Hehe zobaczymy. Za kilka części wróci John, więc przeszłość sama przyjdzie. Kolejny rozdział skończy wątek z rodzicami i zacznie się kolejny.
      Matka Oli ma jasną wizję przyszłości swoich córek. Mają znaleźć bogatych mężów, z dobrych rodzin i chyba tylko Ona wie, co to jest „porządna rodzina”. Przyznam, że nie rozumiem takich ludzi, ale kilka razy się z takimi spotkałam. Masz rację z tą niereformowalnością.
      Maike chyba czuje zagrożenie. Zapewne sądziła, że mimo rozwodu Jim będzie blisko, a gdy okazało się, że tak może nie być, próbuje siłą go zatrzymać. Powiem tylko, że Ona będzie się bardzo, bardzo starać.
      Wielkie dzięki za komentarz.

      Polubienie

    1. I tu uchylę rąbka tajmnicy, Jim potwierdzi opinię matki Oli na temat rodzinki Kelly. Jim, jak Jim – już nawet Ola domyśla się, że lekko nie będzie, choć jeszcze nie wie po co przyszedł.
      Cieszę się, że podpisujesz się pod rozdziałami. Mam dla kogo pisać. Wiem, że czytelników jest dużo więcej, ale już tak mam, że pisząc kolejne części myślę o tych którzy zostawiają jakiś ślad po sobie. Dzięki komentarzom wiem co się czytelnikom podoba, co ich nudzi, z czym przesadzam i co mam zmienić.
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

  2. Czy Maike na serio kocha Jimma? Bo mi się wydaje, że ona robi mu wszystko na złość. On mnie nie chce, więc żadna inna go mieć nie będzie. Stąd te jej drwiące miny, zachowanie. Tak myślę, może się mylę. Rani go i prowokuje na każdym kroku. Gdyby go kochała, to inaczej próbowałaby go do siebie przekonać. A ona go normalnie podpuszcza. Dziwne pokazywanie miłości.
    Fajny rozdział. Oj mama Oli po wizycie Jimma na pewno jeszcze bardziej polubi rodzinę Kelly 🙂
    Natalia i Gabriel hehe. Biedna młoda. Nie wybaczy chyba rodzicom jak wszystko wyjdzie na jaw!
    Rewelacyjnie opisałaś braterską więź. Najgorsze jeszcze przed nimi 🙂

    Pozdrawiam
    -n.n.

    Polubienie

    1. Maike twierdzi, że kocha Jima, ale Ja też myślę, że nie. Wydaje mi się, że z powodu Emmy obudziła się w niej trochę przyziemna, aczkolwiek częsta ludzka wada – poczucie własności. Chyba trochę zakręciłam, ale już wyjaśniam. Coś co jest dla nas mało ważne, zyskuje na atrakcyjności, gdy ktoś inny się tym zainteresuje. Sama tak mam hehe na szczęście w stosunku do rzeczy, a nie do ludzi. Maike nie chciała Jima, dopóki nie zainteresowała się nim Emma, wtedy w oczach byłej żony stał się znowu obiektem pożądania. Czy znowu go kocha… trudno powiedzieć…
      Jim na pewno szalenie mocno zawładnie sercem Pani mamy haha
      Jeśli chodzi o Natkę i jej przyjaciela to chyba rozgryzłaś do czego są mi potrzebni.
      Rety nie wiem dlaczego zawsze wychodzą mi strasznie długie kom. Chyba dlatego, że rozbierasz moich bohaterów na części pierwsze, więc Ja robię to samo.
      Cieszę się, że Ty też się podpisujesz pod rozdziałami, bo trochę straciłam na pewności, że warto to ciągnąć. Wiem, że to Ja nawaliłam i sama sobie jestem winna, ale nudno się pisze, gdy nie ma z kim podyskutować.
      Kolejna część w środę

      Polubienie

      1. Doskonale wiem, co miałaś na myśli 🙂 Przywiązanie do czegoś, moje i tylko moje… Na swój sposób pewnie go kocha a może chce, aby cierpiał jak ona kiedyś przez niego.
        Podobała mi się reakcja Paddy’ego. Młoda zapytała, czy może z nim jechać, a on ok, nie ma sprawy, bez żadnego zastanowienia. To znaczy, że chyba ją polubił.
        Nie odniosłam się jeszcze do mamy… Takie to przykre. Tak na serio to szczęście córek się chyba dla niej nie liczy. Pieniądze szczęścia nie dają. A dla niej są na pierwszym miejscu. A gdyby Marta nie musiała pracować, bo Arek byłby niemiłosiernie bogaty, ale lałby ją codziennie, to co? Straszna jest, współczuję każdemu, kto ma takich rodziców. Chcą spełniać swoje marzenia własnym dzieciom… Zagmatwałam, ale mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi.
        Lubię czytać Twoje komentarze, fajnie, że odpowiadasz. Można wtedy dowiedzieć się czegoś więcej! 😛
        Pisz dalej, na pewno czytelnika mieć będziesz.

        Pozdrawiam
        -n.n.

        Polubienie

        1. Zrozumiałam, kochana. To zagmatwanie powstaje od natłoku myśli. Też tak mam. Osobiście spotkałam się z takimi rodzicami, jak matka Oli, wśród moich znajomych. Nie chodziło o bogactwo, ale o ogólną „łatkę” przypiętą do człowieka i opinię tłumu daleką od prawdy. Przeważnie staram się opisywać wątki na przypadkach, które znam. Łatwiej jest wtedy odwzorować sytuację.
          Ja także lubię Twoje zagłębianie się w moich bohaterów. Lubię też wymianę zdań z czytającymi. Chyba łatwiej byłoby to realizować przez grupę na fb ale już kiedyś postanowiłam, że pozostanę tylko przy blogu bez dodatkowych opcji.

          Polubienie

  3. No to Meike znowu w tej rozgrywce zarobiła punkt! Zna Jimma i wie gdzie uderzyć,ale czuję że coś jest na rzeczy!
    Za to Olce oberwie się za darmo!
    No i ten dialog matki z córką….o rzesz k….wa……czy Olka to nastolatka,czy dorosła kobieta! Rozumie szacunek i tak dalej……ja bym jej już dawno przerwała! Nie padło by już żadne obraźliwe słowo w kierunku nikogo…..a ona tylko oczkami przekręcała!
    Wszyscy nią sterują…..córka,matka:) nie dziwne że nie panuje nad własnym życiem! Wkurza mnie jak nikt!
    I ten służalczy Paddy……chłopie pokarz że nosisz spodnie! Skoro twierdzi że cię kocha niech w końcu da coś od siebie,a nie tylko żąda!

    Polubienie

    1. Maike dla mnie jest mało ludzkim obiektem, przypominającym kobietę. Kiedy chce coś uzyskać dla siebie jest milutka i nawet częstuje obiadkiem, ale gdy nie uzyskuje pożądanego efektu pluje jadem na kilometr, nie licząc się z czyimś uczuciami. Według mnie to zimna franca i zapewne jeszcze nie Raz dopiecze Jimowi, aż mu w pięty pójdzie. A co tam mogę trochę ujawnić – pójdzie mu w pięty i to bardzo, biedny będzie hehe.
      Agula, Twoje opinie wobec Olki są tak dobitne , że aż mi jej szkoda haha.
      Nie martw się będę jej bronić pazurami, Pada z resztą też. Nie każdy ma tak mocny charakter, jak my, kochana. Paddy z pewnością nie i Ja także wolałam go walczącego i drapiącego z początku opowiadania. Teraz to tylko ciepłe kapcie mu się marzą i i wygodny cieplutki domek.
      Olę też tłumaczę. Całe życie musiała być podporządkowana matce i jej zasadom, więc weszło jej to w krew. Do tej pory nie potrafi tupnąć nogą, bo matka ma dużo mocniejszy charakter. Poza tym jest jej gościem i czuje się winna z powodu kłamstw, które im sprzedała. Być może kiedyś potrząśnie tą wstrętną babą, ale na razie jest ostrożna.
      Dzięki.

      Polubienie

  4. Czytając początek jak Jimmy był u Maike stwierdziłam, ale śpiewy, że go nakarmila, zna go przecież. I komentarz do przedniego rozdziały dałam dobry. Maike wyczuła. Ale piwem dopuekla Jimmowi. A matka, to taki typ, v co wie najlepiej i noc do niej nie dociera. Znam takie przypadki. Uważa, że tak jak ona myśli jest najlepiej i jak ktoś myśli inaczej, to już źle. No a Jimmy nie pomoże na pewno Oli, wręcz zaszkodzi. Oby tylko nie zrobił zbyt dużej awantury przy mamie.

    Polubienie

    1. Tak, najpierw nakarmiła, a potem wbiła mu nóż w serce, ale przynajmniej głodny wtedy nie był hehe. Po wizycie u niej zapewne nie zje nic przez tydzień.
      Ja również oparła się o takie przypadki matek, które nawet w dorosłym życiu swoich córek nadal rządzą, a te są im wciąż podporządkowane.
      Jimmy, to Jimmy z pewnością nie przyszedł pogłaskać Olki po głowie.
      Dziękuję

      Polubienie

  5. Meike to przesadziła, wszystko wszystkim, jakies brednie o kochaniu bla bla bal potem cios, ech to nie miłość to zazdrość
    a Pani matka coraz bardziej mnie w%$#@%&*rza grrrrrr
    Jim teraz to dopiero pokaże jacy mili sa Ci Kelly..

    Polubienie

    1. Maike to złośliwa wiedźma. Jak Jim jej nie chciał to mu wbiła nóż w serce. Wiedziała co go zaboli.
      Mamusia zaraz jedna z Maike mogłyby sobie rękę podać.
      O Jimmy na pewno pokaże się z dobrej strony hehe
      Dzięki

      Polubienie

Dodaj komentarz