ROZDZIAŁ 43: Piękna i bestia.

Kochani

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!

————————————————————

Już niczego, przed nim nie musiała udawać i niby była wolna od kłamstw, tylko dlaczego tak źle się z tym czuła? Zraniła go, a obiecywała, że tego więcej nie zrobi. Widziała żal i rozpacz w jego oczach. To wszystko wywoływało w niej poczucie winy.

– Boże dlaczego nie możemy być tak zwyczajnie szczęśliwi, jak inni ludzie? – pytała gniewnie – Dlaczego wciąż musimy się krzywdzić? Czy to jakaś kara?! – powiedziała donośnym głosem, pełnym pretensji. Wielkie mokre krople wytoczyły się spod jej powiek na policzki – Dlaczego nie mogę zapomnieć tego, co zrobił? Czemu wciąż o tym myślę, przecież mu wybaczyłam i rozumiem dlaczego wtedy tak mnie potraktował – łkała – Co teraz? Nie potrafię bez niego żyć, nie chcę! – wraz z tymi słowami, w jej głowie pojawiła się myśl, że mając go przy sobie, też nie potrafiła odnaleźć wewnętrznego spokoju.

Minęło sporo czasu zanim zdołała opanować swoje nerwy się na tyle, by wstać z kanapy i posprzątać z ławy. Nie chciała, żeby rano Luisa zastała to wszystko. Spakowała naczynia z powrotem do kosza, potem zebrała jeszcze swoje rzeczy z biurka i wycierając dłońmi ostatnie łzy wyszła z gabinetu.

Zamknęła salon i ruszyła w kierunku swojego auta. Zwykle o tej porze jej samochód stał osamotniony na parkingu, ale dziś towarzyszył mu jeszcze jeden.
Dziewczyna rozpoznała w nim auto Angelo – Paddy jednak nie odjechał – pomyślała i rozejrzała się dookoła siebie, szukając wzrokiem znajomej sylwetki.

– Gdzie On jest? – rzuciła głośno. Zaczynał ogarniać ją dziwny lęk – Może coś mu się stało?

Zaniepokojona podeszła do samochodu i zajrzała do środka przez okno od strony pasażera – pusto – jeszcze raz obejrzała się za siebie, następnie obeszła samochód.
Najpierw zza maski pojazdu dojrzała czubek głowy chłopaka, a gdy zrobiła jeszcze krok do przodu, jej oczom ukazała się cała jego postać. Siedział, skulony na ziemi, opierając się plecami o tylne koło Jeepa. Łokcie oparł na podciągniętych w górę kolanach. Dłońmi obejmował swoją głowę. Serce ścisnęło jej się na jego widok. Wróciły wyrzuty sumienia, które niedawno z wielkim wysiłkiem zdołała wepchnąć gdzieś w kąt własnych myśli.

Nie widział jej, więc zbliżyła się, wymawiając cicho jego imię.
– Paddy…
Drgnął lekko i podniósł głowę, ale nie spojrzał na dziewczynę tylko utkwił wzrok gdzieś przed sobą.
– Zostawiłem kluczyki w Twoim gabinecie – powiedział sucho, tłumacząc się od razu z tego, że nadal tu jest.
– Mogłeś po nie wrócić – odparła.
– Nie chciałem, żebyś pomyślała, że wróciłem, by dokończyć to, do czego znowu próbowałem Cię zmuszać – odpowiedział, po czym spojrzał na stojącą dziewczynę i drżącym głosem dodał – Nie chciałem, żebyś znowu musiała się mnie bać. Nigdy więcej do tego nie dopuszczę,  rozumiesz? –  zawiesił wzrok na twarzy blondynki wyczekując jakiegokolwiek potwierdzenia. Po chwili jednak z powrotem oparł głowę na dłoniach.

Krótko widziała jego twarz, ale to, co zdążyła zauważyć bolało ją bardziej niż cokolwiek innego. Jego oczy nie błyszczały już blaskiem, w który jeszcze niedawno się wpatrywała, teraz jego źrenice były zgaszone, jakby martwe. Mokre ślady na policzkach znaczyły drogę kolejnym łzom wypadającym z jego oczu. Usta miał tak mocno zaciśnięte, że odpłynęła z nich krew i teraz wydawały się jasno różowe. Jego ramiona drgały, rytmicznie co kilka sekund. Nawet nie próbował ukryć tego, że płacze. Co kilka sekund pocierał dłońmi twarz, oczyszczając ją z mokrych, łaskoczących kropli.

Ola milczała dłuższą chwilę nie wiedząc, co powiedzieć. Miała ochotę przytulić go mocno i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziała, że w tej sytuacji zabrzmiałoby to strasznie głupio. Jakąś godzinę temu, gdy mówiła mu całą prawdę o swoim lęku i obawach myślała, że dobrze robi uwalniając się od tego ciężaru, ale teraz patrząc na jego cierpienie żałowała każdego słowa – Dałabym radę, przezwyciężyłabym strach – myślała, wciągając głośno powietrze w płuca, żeby powstrzymać szloch, który zaczął ściskać jej krtań.

Ścierając z twarzy łzy, które ponownie zaczęły wypływać z jej oczu, usiadła koło przedniego koła samochodu. Tak jak On oparła się plecami o gumową oponę, nie dbając o pobrudzenie jasnej bluzki.

– Przepraszam… – powiedziała prawie bezgłośnie, wpatrując się w ziemię.

Podniósł głowę i popatrzył najpierw przed siebie, jakby zastanawiał się czy aby się nie przesłyszał, a dopiero potem spojrzał na nią.

– Ty mnie przepraszasz? – zapytał – Za co?

– Za to, że powiedziałam Ci to wszystko, za to, że Cię skrzywdziłam, za to, że przeze mnie cierpisz… – otworzyła usta, by wydusić z siebie kolejny powód dla którego go przepraszała, ale z jej gardła wydobył się tylko jęk świadczący o kolejnej fali rozpaczy – Paddy… ja… nie chciałam…

– Przestań! – warknął ostro, wchodząc jej w zdanie. Próbowała jeszcze coś powiedzieć, ale nie pozwolił jej na to – Powiedziałem, przestań już… – spuścił głowę, ale po chwili popatrzył na nią z powrotem – Nie mogę tego słuchać… – dodał już nieco łagodniej.

Zdezorientowana wpatrywała się w chłopaka, nie rozumiejąc dlaczego kazał przestać jej mówić. Widziała, że znowu zaczęły trząść się jego ramiona. Słyszała cichy jęk, który wydobył się z jego gardła.

Nie mógł znieść jej kolejnych słów. Nie mógł znieść tego, że czuła się winna, nie potrafił spokojnie słuchać jak go przeprasza, bo to przecież On był winien, On skrzywdził ją tak mocno, że nie potrafi o tym zapomnieć, to On złamał jej serce. Nienawidził siebie za każdą jej łzę, którą wylała przez niego wcześniej i za te które wypłynęły z jej oczu dziś. Słyszał jej ciche łkanie i z każdym kolejnym dźwiękiem, który wydobył się z jej gardła, serce rozrywało mu się na miliony coraz drobniejszych kawałków. Gdy nie mógł już znieść tego bólu, powiedział:

– Proszę Cię, odejdź stąd i nie zbliżaj się do mnie więcej – zaraz po tych słowach jego ciałem wstrząsnął kolejny głośny szloch.

Ola w jednej sekundzie przysunęła się bliżej i schowała go w swoich ramionach. Wyrwał się jednak szybciej niż zdążyła zareagować i go przed tym powstrzymać.

– Zostaw mnie, nie słyszałaś, co mówiłem! – wrzasnął przez łzy, wbijając w nią swój przemoczony wzrok – Wsiądź w końcu do tego cholernego samochodu i odjedź stąd! Chcę być sam!

Opuściła bezradnie ręce na kolana, jego słowa bolały, ale nie zamierzała go posłuchać. Klęczała na kamiennym podłożu i płakała już teraz głośno, ale nie próbowała ponownie się do niego zbliżać. Po długiej chwili milczenia, wypełnionego tylko jej szlochem i jego głośnym, nierównym oddechem, wyszeptała:

– Pozwól sobie pomóc…

Przez moment miała wrażenie, że nie usłyszał, bo nie zauważyła żadnej reakcji.

– Nie zasługuję na Twoją pomoc… Nie zasługuję na nic, co mi oferujesz… Nie jestem wart jednego Twojego spojrzenia…

– Nie mów tak – wyłkała – Ja Cię kocham i nie mogę patrzeć na Twój smutek. Właśnie dlatego ukrywałam swoje uczucia przed Tobą, dlatego nie chciałam Ci ich wyznać… – dodała.

– Nie powinnaś była godzić się na związek ze mną – swoimi słowami powstrzymał ją przed dalszym mówieniem – Po tym, co Ci zrobiłem nie miałem prawa nawet patrzeć na Ciebie, a co dopiero domagać się czegoś więcej. Teraz wiem, że jednak jestem potworem – podniósł rękę, gdy zauważył, że chce zaprzeczyć – Nie przerywaj mi! Byłem głupi! – ciągnął dalej – Myślałem, że wszystko mi wybaczyłaś, że nie skrzywdziłem Cię aż tak bardzo skoro chciałaś ze mną być.

– Bo wybaczyłam!

– Kłamałaś! Tylko nie wiem dlaczego? – wydusił z siebie, przekrzykując jej kolejne słowa. Zatkał sobie uszy, żeby nie słyszeć jej zaprzeczeń, a gdy ucichła ciągnął dalej – Po co Ci to było? Po co się ze mną spotykałaś?

– Bo Cię kocham! – krzyknęła. Łzy jak grochy wypływały spod jej powiek, tworząc kałuże na jej policzkach.

Pokręcił głową, dając jej tym znak, że nie wierzy w zapewnienia o miłości. Podniosła się z kolan, kucnęła obok niego i siłą zerwała jego dłonie, wciąż skrywające uszy.

– Kocham Cię, rozumiesz!? Powtórzę to tyle razy ile trzeba, żebyś w końcu w nie uwierzył! K o c h a m C i ę!!!

– Nie możesz mnie kochać! – wrzasnął, odpychając ją od siebie z takim impetem, że straciła równowagę i upadła na tyłek. Teraz to On zawisł nad nią – Ty się mnie boisz! Ja jestem bydlakiem, rozumiesz!?  Chciałem Cię zgwałcić, dziś prawie to powtórzyłem – w jego wzroku był obłęd – Nie możesz mnie kochać! Musisz mnie nienawidzić i unikać, bo znowu mogę chcieć zrobić Ci krzywdę!

Nie wiedziała dlaczego tak mówi, a właściwie krzyczy, ale była pewna tego, że nie mógłby zrobić jej nic złego – Chce mnie wystraszyć, żebym go zostawiła.

– Mów co chcesz! Nie odejdę, nie zostawię Cię samego w takim stanie! – odkrzyknęła, wpatrując się w niego zdecydowanym wzrokiem.

– W takim razie ja odejdę – poderwał się z ziemi.

Ola bardzo szybko zareagowała na jego poczynania. Podniosła się w górę i oparła plecami o drzwi auta, blokując chłopakowi możliwość dotarcia do fotela kierowcy i odjechania z parkingu.

– Proszę Cię, porozmawiajmy… – błagała, wypłakując oczy.

– Odsuń się! – mruknął, próbując odsunąć ją od samochodu, ale zapierała się na wszelkie możliwe sposoby.

– Paddy, proszę… zaczekaj…

– Na co?! – wrzasnął przez łzy – Aż znowu powiesz, że mnie kochasz?! Że chcesz spędzić ze mną życie?!

– Bo chcę! – odkrzyknęła.

– I wciąż będziesz przede mną uciekać, czy może zmusisz się do pójścia ze mną do łóżka, mimo strachu i obrzydzenia, które czujesz? – zapytał drwiąco, ale z bólem wymalowanym na twarzy – I będziesz udawać, że to lubisz? – dodał i przysunął się do niej tak blisko, że czuła na swojej twarzy jego krótki i szybki oddech – Powiedz mi jak Ty to chcesz zrobić, co? – zamilkł na chwilę i spuścił wzrok.

– Nie wiem Patrick, ale zrobię wszystko, żeby znowu czuć przy Tobie to, co czułam dziesięć lat temu – złapała go za ramiona – Zobaczysz, uda mi się zapomnieć o tym, co między nami było złe… To co jest w mojej głowie teraz… to… ja zapomnę, dobre wspomnienia wyprą te negatywne z moich myśli, zobaczysz… wspólnie nam się to uda… – potrząsnęła nim delikatnie, widząc w swoich słowach ostatnią szansę na przekonanie go o sile swojego uczucia i pragnienia bycia z nim mimo obaw, które zatruwały ostatnio jej myśli i nie pozwalały w pełni cieszyć się z jego obecności w swoim życiu

Podniósł głowę i spojrzał zrozpaczonej dziewczynie w oczy. Nie musiał nic mówić, jego spojrzenie wypełnione po brzegi błyszczącymi kryształkami i lekkie kręcenie głową odpowiedziało za niego. Nie wierzył jej… nie wierzył w ani jedno słowo, które przed chwilą wypowiedziała.

Podniósł dłoń i prawie niewyczuwalnie pogłaskał jej policzek.

– Przykro mi, ale nie ma już „nas” i chyba nigdy nie było… – wielkie łzawe krople pojawiły się tuż pod jego dolną powieką. W świetle lamp otaczających parking, na którym stali, wyglądały jak migoczące kryształowe kuleczki. Potoczyły się wolno w dół, znikając w ciemnościach – Nie powinniśmy byli zaczynać bawić się w związek i w miłość – przełknął ślinę – To chyba nie nasza bajka…

– Właśnie, że nasza! – krzyknęła – Była taka jedna, pamiętasz? „Piękna i bestia” – przypomniała sobie tytuł – Piękna bała się bestii, ale w końcu go pokochała i żyli długo i szczęśliwie… – wiedziała, że plecie jakieś bzdury, ale teraz zrobiłaby wszystko byle tylko zmienił zdanie, byle tylko ulżyć jego cierpieniu.

Uśmiechnął się gorzko i powiedział:

– Tylko, że ja nie jestem zaczarowanym księciem i już na zawsze pozostanę „bestią”.

Blondynka spuściła głowę i przymknęła oczy. Wiedziała, że przypomnienie mu akurat tej bajki pogorszyło tylko sytuację. Obrócił przytoczoną mu historię na swoją stronę, a nie o to przecież jej chodziło, nie taki sens chciała mu przypomnieć.

– Nie to miałam na myśli… – położył jej palec na ustach, nie powalając dokończyć.

– Pamiętasz jak całkiem niedawno obiecywałem, że już nigdy Cię nie skrzywdzę, że się zmienię i będę dawnym Paddym? – zapytał cicho, a gdy pokiwała twierdząco głową, ciągnął dalej swoją myśl – Właśnie teraz próbuję to zrobić, dlatego właśnie muszę trzymać się od Ciebie z daleka – chciała coś odpowiedzieć, ale pokręcił głową, nie wyrażając na to zgody – Krzywdzę Cię swoją bliskością, dotykiem i pocałunkami, sprawiam, że czujesz się zagrożona i dlatego nie będziemy się więcej spotykać, chcę dotrzymać danego Ci słowa – głos mu drżał, ale mówił to pewnie, choć prawie szeptem – Poza tym już wiem, że nigdy nie będę tamtym chłopakiem, On umarł i choć bardzo się starałem nie jestem w stanie przywołać go do życia.

– To nieprawda. Ja go widzę w Twoich oczach, gestach, minach…

– To tylko podobieństwo zewnętrzne, a ja mówię o cechach, które wtedy we mnie lubiłaś i za które mnie pokochałaś, jeśli naprawdę pokochałaś – odparł.

– Nie uwierzyłeś mi? – zapytała z niedowierzaniem.

– Sam nie wiem… Są rzeczy, które nie dają mi spokoju, które nie pozwalają mi w pełni uwierzyć Twoim zapewnieniom o miłości, którą wtedy czułaś.

– Jakie rzeczy?

Spuścił głowę i zamyślił się przez moment, a zaraz po tym spojrzał na swoją towarzyszkę ponownie i powiedział trochę jakby sam do siebie:

– Nie radzę sobie z pewnymi sprawami, ale teraz to już nie jest ważne.

Odsunął zdezorientowaną dziewczynę od samochodu. Wykorzystał to, że analizowała w myślach jego ostatnie słowa i szybko wsiadł do auta. Zapalił silnik i ruszył do przodu, zerkając w ostatniej chwili prosto w jej oczy – Tak bardzo Cię kocham – pomyślał – Tak bardzo chciałbym cofnąć czas…

………………….

Siedzieli na kanapie, każde w swoim kącie i oglądali jakąś starą komedię w telewizji, gdy usłyszeli zgrzyt przekręcanego klucza w drzwiach. Obydwoje jednocześnie spojrzeli w stronę wejścia do salonu wyczekując znajomej postaci. Po chwili jednak do ich uszu doszedł kolejny zgrzyt, tym razem była to klamka od drzwi jednego z pokoi. Spojrzeli zdziwieni na siebie.

Zaniepokojona Emma zaczęła wzrokiem szukać kul, by móc pójść sprawdzić, co to było.

– Siedź – rozkazał – Ja zobaczę co się dzieje – wstał i ruszył do przedpokoju. Zajrzał najpierw do pierwszego pokoju, ale nic dziwnego nie stwierdził, więc ruszył dalej. Otworzył kolejne drzwi, zmrużył oczy, by dać oczom przyzwyczaić się do panującej w nim ciemności. Po chwili zobaczył Olę zwiniętą na łóżku.

– Aż tak mój brat Cię wymęczył, że nie jesteś w stanie się nawet przywitać? – zapytał z ironią w głosie.

– Przepraszam, zapomniałam – odparła cicho dziewczyna.

Zmarszczył brwi i wszedł głębiej do pokoju.

– Kupiliście samochód? – zapytał, ale mało ciekawiła go odpowiedź, chciał sprawdzić czy się nie przesłyszał, barwa jej głosu wydała mu się wypełniona smutkiem i łzami.

– Nie – odparła krótko, modląc się, by zostawił ją w spokoju.

– Żaden mu się nie spodobał?

– Żaden

Choć odpowiadała mu pojedynczymi wyrazami zdołał wybadać, że się nie mylił przy pierwszych jej słowach.

– I dlatego płaczesz?

– Jimmy, daj mi spokój, dobrze? – burknęła.

– Dobra, nie denerwuj się tak, ja tylko pytam

– To nie pytaj i wyjdź.

Stał jeszcze kilka sekund, zastanawiając się co mogło tak wyprowadzić dziewczynę z równowagi, że zalewa się teraz łzami.

– Nie martw się tak, mój młodszy brat to dupek, moje siostry też nieraz przez niego płakały. On chyba już tak ma, że wszystkim sprawia ból i doprowadza do rozpaczy – powiedział, gdy doszedł do wniosku, że to właśnie Paddy mógł przyczynić się do płaczu Oli – Jutro będzie Cię przepraszał, zobaczysz – dodał i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając dziewczynę samą, tak jak o to prosiła.

 

Wszedł do salonu i od razu został zasypany pytaniami:

– I co to było? Ola wróciła? Dlaczego tutaj nie weszła?

– Poczekaj, spokojnie, zaraz będę musiał zacząć notować Twoje pytania, by móc na wszystkie odpowiedzieć – powstrzymał ją przed dalszym strzelaniem słowami – Dlaczego Wy zawsze musicie tyle gadać – pokręcił głową i z uśmiechem spojrzał na swoją podopieczną, sprawdzając czy jej nie uraził. Przekonał się już, że dziewczyna była niezłą wojowniczką i nie pozostawiała suchej nitki na każdym, kto robił coś nie po jej nosie. Dziś nie chciał jej złościć, nie po tym jak zalaną łzami znalazł na podłodze w kuchni z porozrzucanymi dookoła niej kawałkami szkła pochodzącego z rozbitej szklanki. Wtedy jeszcze z nim walczyła i wkurzała go jakimś beznadziejnym potokiem słów, mającym na celu urażenie jego ego. Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy postawił się jej, wypowiadając kilka ostrzejszych słów. Tak właściwie to po jego słowach dopiero zaczęła rozpaczać,  głośno szlochać i wylewać łzy, które skapywały na podłogę pomiędzy jej nogi.

Nigdy nie był zbyt delikatny wobec kobiet, wkurzały go od zawsze swoją paplaniną o niczym, wymuszoną płaczliwością i skłonnością do popadania ze skrajności w skrajność, od euforii, po depresję, ale w tamtej chwili zrobiło mu się głupio i poczuł wyrzuty sumienia, że na nią nakrzyczał. Ukucnął obok niej i podciągając jej brodę do góry zmusił ją, by na niego spojrzała.

– Przepraszam, nie chciałem Cię zdenerwować – powiedział, zmieniając ton swojego głosu z ostrego na łagodniejszy – Pomogę Ci wstać i zniknę, żebyś nie musiała już mnie oglądać.

– To nie o Ciebie chodzi – mruknęła brunetka

– Nie? – wydawał się być zbity z tropu – To dlaczego płaczesz?

– Bo mam tego wszystkiego dość! – krzyknęła, tłukąc zaciśniętymi dłońmi o podłogę – Nic nie mogę zrobić! Siedzę tu sama po całych dniach, gapiąc się w telewizor. Nawet herbaty nie mogę sobie zrobić, bo się zaraz potykam i przewracam! – łkała, wylewając na zewnątrz swój cały żal i złość – Wciąż ktoś musi mnie wyręczać i pomagać w najprostszych sprawach. Ola ma tyle pracy przy otwarciu salonu, a ja jej jeszcze siedzę na głowie i musi mi pomagać. Zorganizowała już chyba wszystkich sąsiadów do pomocy przy kalekiej koleżance – rozżaliła się na dobre dziewczyna.

– To chyba dobrze? – stwierdził Jim, zaniepokojony jej stanem emocjonalnym. Zawsze uciekał przed kobiecym wylewaniem swoich negatywnych emocji. Gdy jego siostry zaczynały rozpaczać nad czymś znikał z pomieszczenia, w którym były, nawet Maike wiedziała, że przed nim nie można się wygadać, bo zaraz ucinał jej żale jakimś ciętym zdaniem i tyle było z rozmowy. W tamtej chwili też najchętniej by uciekł, ale nie mógł zostawić brunetki na podłodze.

– Ty nic nie rozumiesz! – łkała – Zawsze byłam samowystarczalna, nigdy nie lubiłam prosić nikogo o pomoc, zawsze starałam się radzić sobie w życiu. Nie potrafię długo siedzieć bezczynnie w jednym miejscu, a teraz nie dość, że nie mogę się ruszać, to jeszcze muszę bez przerwy na kogoś liczyć, to mnie dobija! – krzyczała przez łzy.

Te słowa powodowały, że zaczynał czuć coś w rodzaju zrozumienia. Już nie wydawała mu się rozpieszczoną damulką tylko doprowadzoną do granic wytrzymałości silną kobietą.

Nic nie mówiąc złapał ją pod pachy i pomógł stanąć na nogach, a właściwie na jednej nodze, bo druga usztywniona szyną pozostawała w górze. Podał jej kule i wysunął spod stołu krzesło, pokazując jej dłonią, żeby usiadła. Posprzątał z podłogi szkło, włączył czajnik i po chwili postawił przed dziewczyną filiżankę gorącego bursztynowego płynu.

– Proszę

Spojrzała najpierw na porcelanowy kubeczek, potem zaś na Jimmyego, który nie zwracając na nią uwagi, sadowił się na krześle obok, wyciągając przed siebie nogi. W dłoni trzymał kubek, z którego parowała herbata. Po chwili ich spojrzenia się spotkały, jej lekko zdziwione, a jego ciepłe i przyjazne.

– Nie bój się, raczej nie truję ludzi, czasami tylko potrącam ich samochodem – uśmiechnął się, wskazując skinieniem głowy, filiżankę.

Emma, jeszcze przez chwilę, wpatrywała się w swego towarzysza, i potem dopiero sięgnęła po gorący napój.

Jej złość na niego gdzieś się ulotniła i mimo, iż nie czuła się w jego obecności jeszcze całkiem komfortowo, była mu wdzięczna, że jej nie zostawił, pomimo tylu wrednych słów wypowiedzianych pod jego adresem. Rozmowa nie bardzo im wychodziła, więc po kilkunastu minutach przenieśli się do salonu i włączyli telewizor.

Teraz Em wpatrywała się w mężczyznę ze zniecierpliwieniem w oczach, a ten nie bardzo wiedział co powiedzieć.

– Jimmy odpowiesz mi w końcu? – ponagliła go.

– Yyyy tak to Ola… ale chyba nie jest zbyt szczęśliwa – odparł, drapiąc się po głowie.

– Co to znaczy?

– Chyba powinnaś do niej pójść, Ja i tak miałem już jechać do domu – powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. Nie miał ochoty na kolejne damskie dramaty.

 

13 myśli na temat “ROZDZIAŁ 43: Piękna i bestia.

  1. ojej… ale smutek, żal, masakra… czułam to, czytałam to całą sobą…
    jestem zaskoczona mimo że się spodziewałam masakry
    ech, no jestem zaciekawiona co dalej… zobaczymy, ale dobrze tego nie widzę, oj nie
    a Jim i Em super, dobrze ze na spokojnie się poznają… zobaczymy

    Polubienie

    1. Cieszę się, że czułaś to, co próbowałam przekazać słowami. Przyznam, że czasami jest to bardzo trudne. W głowie widzę emocje moich bohaterów i prawie czuję to co Oni, ale ubrać je w słowa to już wyższa matematyka, a właściwie polski haha.
      Mam nadzieję, że jesteś pozytywnie zaskoczona i moja masakra sprostała Twoim oczekiwaniom. Co będzie dalej z naszymi zakochanymi… zobaczysz w kolejnych częściach.
      Jim i Em zaczynają porozumiewać się jak normalni dorośli ludzie, bo do tej pory ich relacje były trochę dziecinne.
      Wielkie dziękuję

      Polubienie

      1. łatwo nie było ani Paddy’emu ani Oli, no cóż każdy płaci za swoje czyny… tak to już jest, a że wracają jak bumenang to prawda i te złe i te dobre. Paddy musi się sam ze sobą ogarnąć, bo trochę się zamieszał…
        Jim i Em super, ciesze się ze oni też tam są bo pokazują inną drogę niż mają Paddy i Ola 🙂

        Polubienie

  2. Jednaj udało mi się przeczytać przed wyjazdem. Rozumiem obawy Paddy ego i w sumie chyba nawet bardziej przemawia do mnie to, co on czuje niż to, co Ola. Na miejscu Patricka tez ciężko byłoby mi uwierzyć w słowa Oli. Po tym, co usłyszał jest mega rozzalony i trudno wierzyć wtedy w zapewnienia o miłości i o przezwyciężenia strachu przed bliskością. Nie można mu się dziwić. Ole tez trochę rozumiem, bo chce, aby wspólnie postarali się to przezwyciężyć, ale nie może oczekiwać od Paddy ego, że będzie się cieszył z takiego obrotu sprawy. Musi to przetrawić po swojemu, musi pomyśleć. Ale znowu mają pod górkę, ech… Emma i Jimmy powoli znajdą wspólny język i fajnie będzie, jeśli zostaną jako drugi wątek. Codziennie sprawdzałam czy jest nowa część, tęsknilam za bohaterami. Również życzę wszytkiego najpiękniejszego w Nowym Roku i mnóstwa weny na pisanie.

    Polubienie

    1. Gdzie Ty się kochana wybierasz?
      W związku tych dwojga najbardziej przeszkadza ich upartość. Takie jest moje zdanie. On nie chce zrozumieć jej, bo ma swoje wyimaginowane podejrzenia i problemy, a Ona uparcie dąży do tego, by go na siłę uszczęśliwić. Obydwoje powinni trochę przystopować. Ten związek od początku źle się zaczął. Pokazuje też, że zawsze trzeba zapłacić za swoje czyny, bo to wraca jak bumerang, a Paddy niestety aniołem nie był. Teraz ja sama go żałuję, bo jest taki pokrzywdzony i biedny, ale wtedy przypominam sobie co próbował zrobić Oli.
      Jimmy i Emma zakopali topór wojenny, ale czy tak do końca? Jak wiesz mnie nic nie jest tak łatwo, bo ja uwielbiam rzucać swoim bohaterom kłody pod nogi, co będzie z tą dwójką? Zobaczymy…
      Dzięki za życzenia i komentarz. Przyjemnego wyjazdu…

      Polubienie

      1. Juz wróciłam i patrze, a jest odpowiedź na mój komentarz. Tak wiem, że lubisz rzucać kłody pod nogi, ale jeśli będzie tego za dużo, to też niedobrze. Było takie jedno opowiadanie, gdzie krok do przodu, potem w tył i ciągle tak i juz to było dla mnie uciążliwe, przyznam szczerze. Co u Em i Jimmy? No ciekawa jestem bardzo. Pozdrawiam.

        Polubienie

        1. Haha szybka ta Twoja podróż. Ja myślałam, że wyjeżdżasz na długo. Mówiąc o tym opowiadaniu masz na myśli TBM (Polę i Paddyego)? Jeśli tak to ja jestem nim zachwycona, autorka trafiła swoimi problemami bohaterów w mój gust. Jeżeli chodzi o Olę i Paddyego to nie obiecuję, że nagle zrobi się łatwo, ale Jimmy i Em mają inne charaktery niż tamta dwójka i inną historię.

          Polubienie

          1. Nie chodzi mi o TBM,bo nie przebrnelam przez to opowiadanie tylko o Emme. Świetnie się czytało i pomysły super, ale już za dużo było wahania, raz w lewo, potem w prawo i tak w kółko. Czytałas? Emme pisała jedna z moich dziewczyn, w sensie moja dobra koleżanka.

            Polubienie

  3. Wszystkiego najlepszego w Nowym roku dla Ciebie Olis i dla wszystkich czytelniczek 🙂
    Paddy nie wierzy w szczerość jej uczuć, wątpi w to, że kiedykolwiek go kochała. Po części go rozumiem. Miłość i strach to przeciwieństwa, więc ma prawo czuć się zdezorientowany i zraniony. Ola twierdzi, że kochała go przed laty, ale mimo tego uczucia cały czas była wtedy z Johnem. Skoro Ola uważa, że to John jest ojcem Natalii, to oznacza, że musiała z nim sypiać do samego końca pobytu u nich. Jednego kochała, z drugim sypiała? Wydaje mi się, że to o to chodziło Padowi na koniec ich rozmowy. Znowu dało o sobie znać jego niskie poczucie własnej wartości i ogromne wyrzuty sumienia. Skoro on się wycofał to moim zdaniem teraz kolejny ruch należy do Oli. Powinna zawalczyć o ten związek.

    Polubienie

    1. Dziękuję za życzenia.
      Paddy czuje się oszukany, przez Olę. Jeszcze nie uwierzył w jej miłość do końca, a Ona już go okłamuje. Ich miłość od początku była trudna dla obojga. Kochali się wzajemnie utrzymując to uczucie w tajemnicy. Obydwoje od początku mieli związane ręce – Ola była z Johnem i nie chciała go ranić odchodząc do jego brata, z resztą walczyła z tym uczuciem sądząc, że uda się jej je zniszczyć w sobie, a Paddy nie chciał niszczyć związku swojemu bratu i również starał się walczyć z tą miłością.
      Miłość do kogoś i strach przed tą samą osobą powinny wykluczać siebie nawzajem, ale wystarczy poobserwować trochę otoczenie i życie ludzkie, żeby stwierdzić, iż jedno uczucie wcale nie wyklucza drugiego, przykładem tego są chociażby maltretowane żony, które twierdzą, że nadal kochają swoich mężów. Dla mnie to jakaś abstrakcja, ale samo życie wskazuje jak wiele jest takich przypadków.
      Jeżeli zaś chodzi o drugi opisany przez Ciebie problem (miłość do jednego faceta, a sypianie z drugim) to jest on dość powszechny w naszym życiu. Ludzie prowadzą normalne małżeńskie życie, mając jednocześnie na boku romanse – samo życie haha.
      Niskie poczucie wartości u naszego Paddyego sprawia, że chłopak odpuszcza za szybko i nie potrafi walczyć o swoje szczęście, a do tego potrafi widzieć problem nawet tam gdzie go właściwie nie ma. Zapewniam, że jeszcze nie raz przez jego obniżoną wartość będą problemy…
      Dzięki za komentarz.

      Polubienie

Dodaj komentarz